10 sie 2014

3: 'Young and full of running'


♠ ♠ ♠
  - A więc – odważyła się odezwać Rae, parkując samochód. Harry siedział na miejscu pasażera, zerkając na nią swoimi zielonymi oczami. Miał na sobie prosty, biały t-shirt, spod którego wyłaniały się tatuaże, a jego loki wciśnięte były pod snapback. Nienawidziła, kiedy się tak ubierał. Ciężko jej wtedy było składać spójne zdania, gdy wyglądał tak nieziemsko. – Zamierzasz mi powiedzieć, co to było dzisiaj rano? Czy po prostu zamierzasz uśmiechnąć się i  pomachać, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło?
- Uśmiechnąć się i pomachać? – zapytał. Odpiął pas, spoglądając na nią z lekko rozbawionym wyrazem twarzy. Ona nie była rozbawiona. Właściwie, to nadal była roztrzęsiona po koszmarze, który obudził jej chłopaka, po krzykach, które rozbrzmiewały echem w zakamarkach jej umysłu. – Jesteśmy teraz na Madagaskarze?
- Co?
Harry wyszedł z auta, a Rae szybko podążyła za nim. Ceglana ścieżka prowadząca do cioci Lindy była łatwa do przejścia i bardzo krótka. Starała się iść wolniej, chcąc usłyszeć jego wyjaśnienie, zanim zapukają do drzwi. – Nie widziałaś tego filmu? Jest znakomity- przestań się tak gapić. Już ci mówiłem, to był tylko sen.
Marszcząc nos w niezadowoleniu, odpuściła. Wiedziała, że nie był to normalny sen. Jeden rok psychologii w szkole nauczył ją wystarczająco, by wiedziała, że takie sny pochodzą z pewnego rodzaju ukrytego strachu. Ale nie chciała niszczyć jego radosnego nastroju, nie w momencie, gdy mieli zjeść lunch z jej ciotką i Lily.
Wyglądało na to, że ciocia Linda całkiem polubiła Harry’ego. Nie miała tej nagłej niechęci jak inni rodzice, gdy widziała chłopaka, który wyglądał czarująco, chodził aroganckim, dumnym krokiem i posiadał uśmiech, który wprawiał starsze kobiety w zachwyt. On tylko wyglądał niebezpiecznie. Ale tylko do momentu, gdy zamknęłaś go w jednym pokoju z dziećmi. Wtedy mięknął.
Harry szybko zapukał do drzwi, po czym wsunął dłonie do kieszeni i kiwał się na piętach. Rae zerkała na niego kątem oka, uśmiechając się lekko, gdy tak czekał cierpliwie. Był absolutnie słaby w czekaniu, aż ludzie otworzą drzwi.
Lecz te w końcu się uchyliły, ukazując starszą od nich kobietę, z blond włosami zaplecionymi w warkocza oraz z pięknym, promiennym uśmiechem. Jej oczy miały ten sam dziwny odcień jak u Rae i jej ojca, ponieważ Linda i Richard Bastian byli rodzeństwem.
- Miło was widzieć – powiedziała, składając całusa na policzku Harry’ego, lecz musiała stanąć na palcach, by to zrobić. Pocałowała również Rae, po czym wprowadziła parę młodzieńców do środka. – Lily wręcz umierała, żeby was zobaczyć. Naprawdę nie mogła przestać o tym mówić.
Jak na zawołanie, do ich uszu dobiegł dźwięk stóp zbiegających do korytarza i po chwili ich oczom ukazała się sześciolatka, z podskakującym blond warkoczem, takim samym jak u jej matki. Twarz Harry’ego się rozświetliła i rozciągnął usta w uśmiechu, po czym pochylił się i wyciągnął ramiona, by złapać małą dziewczynkę i podnieść ją do góry.
Rae posłała im oschłe spojrzenie, gdy totalnie ją zignorowali. Kiedy była tylko Rae, to było Lily i Rae show. Dziewczynka kochała Rae jak siostrę i vice versa. Całe jej życie nie byłoby kompletne bez tego promyczka miłości, jakim była Lily. Ale w momencie, gdy Harry był w pobliżu, Rae mogła być słoniem w przebraniu banana, a mała by jej nie zauważyła.
Niosąc ją w stronę ogrodu, Lily wyjrzała znad ramienia Harry’ego i posłała Rae szeroki uśmiech, machając. Rae uśmiechnęła się lekko, poruszając palcami do dziewczynki, która chichotała i chowała twarz w lokach Harry’ego. Mały gnojek.
Na zewnątrz ładna pogoda nadal się utrzymywała, płonący krąg słońca grzał na niebie, jedynie kilka dużych, białych chmur rozkwitło w pobliżu. Ogród był mały i ciepły, ale miał wystarczającą wielkość, by zmieścić stolik i małą, osłoniętą trampolinę. Rae nazywała to śmiertelną pułapką, mimo że całkiem dobrze sobie na niej radziła.
Siadając przy stole, Rae nalała sobie szklankę lemoniady, chętna, by chwycić w swoje dłonie kanapki zrobione przez jej ciocię. Robiła najlepsze kanapki i Harry o tym wiedział, często próbował zjeść więcej niż Rae. Zawsze odbywał  się wyścig, kto zmieści więcej.
Znajdując się koło Harry’ego, Rae obserwowała, jak rozmawiał z Lily, która siedziała naprzeciwko niego. Opowiadała mu, co chciałaby dostać na Gwiazdkę, która miała odbyć się za parę miesięcy. Dni stawały się coraz zimniejsze i zima zbliżała się szybciej niż Rae by sobie życzyła. Ale wakacje zawsze były jej ulubionym okresem, zwłaszcza, gdy jej urodziny były już wkrótce.
- Słyszałaś to, Rae? – zapytał Harry, szczerząc się do niej. Zamrugała, robiąc pytający wyraz twarzy, więc musiał powtórzyć, cokolwiek powiedział. Nie słuchała. – Lily chce szczeniaczka.
- Naprawdę? – zapytała z ożywieniem, rozluźniając się przy dziewczynce. Ta pokiwała głową, z wielkim uśmiechem na twarzy. – A więc ktoś tu będzie musiał być bardzo grzeczny, a wtedy Mikołaj może ci przyniesie.
- A wtedy Mikołaj przyniesie co? – zapytała Linda, wchodząc z tacą pełną kanapek. Odłożyła je, a Rae i Harry wybuchnęli śmiechem. – Przyjemnie długą przerwę od mamusi, mam nadzieję.
Rae prychnęła. – Lily chce szczeniaczka.
- Nie martw się – powiedział Harry, wpychając w usta jedzenie. Rae posłała mu znaczące spojrzenie, a on odwzajemnił się tym niewinnym, wzruszając ramionami i ignorując ją. Czasami potrafił być takim chłopcem. – Mikołaj przyniesie jej jednego.
Linda zatrzymała się, zwężając na niego oczy. – Mikołaj zastanie również zapalony komin, jeśli planuje przynieść szczeniaka.
Rae podśmiewała się zza swojej szklanki lemoniady. Harry odwrócił się od niej, zanim wymamrotał: ‘Zdrajca’.
Podczas lunchu rozmawiali na wiele tematów. Przez cały czas Lily była zabawiana przez Harry’ego, który podsuwał jej cukierki ze swojej kieszeni, udając, że Linda i Rae tego nie widzą, co było nieprawdą. Zmusić go, by przestał rozpieszczać Lily, było jak próba zmuszenia psa, by nie gonił za piłką; ciężko.
Rae zawsze odmawiała pozwolenia Harry’emu, by ogromnie ją rozpieszczał. On należał do tego rodzaju chłopaków, którzy mieli tendencję do obsypywania swojej dziewczyny rzeczami, tylko dlatego, że miał pieniądze do wydania i ponieważ nigdy wcześniej nie dawał nikomu prezentów. Starał się nadrobić dwadzieścia lat niewręczania podarunków.
Mimo, że dawał sobie z tym spokój raz na jakiś czas, to Rae wyraźnie dała mu do zrozumienia, że nie zamierza zatrzymywać biżuterii i drogich przedmiotów. Ona tak nie działała i nie chciała, by myślał, że taka jest. Więc gdy po pewnym czasie zdał sobie z tego sprawę, zmienił zasady swojej gry, kupując jej tanie, żartobliwe rzeczy. Jak na przykład kajdanki czy sex google. Przedmioty, które wywoływały u niej śmiech. Czasami.
Po lunchu, Linda przyniosła ciasteczka, celowo nie pozwalając Harry’emu czy Lily skosztowania żadnego, głównie ku niezadowoleniu Harry’ego. – To niesprawiedliwe!
- Wasza dwójka wypychała sobie usta czekoladą jak Augustus Gloop! – Rae śmiała się, machając ciastkiem przed jego twarzą. – Wybacz, ale druga mysz dostaje ser!*
- Nienawidzę tego wyrażenia – zagderał, krzyżując ramiona na piersi. Rae wywróciła oczami, wgryzając się w czekoladowy przysmak. Zaskoczyło ją, gdy pochylił się do przodu i zostawił pocałunek na jej wargach, kiedy skończyła już przeżuwać i przesunął językiem po dolnej wardze. – Miałaś tam czekoladę – uśmiechnął się zadziornie, odsuwając się.
Lily i Linda przypatrywały się jego poczynaniom, zbite z tropu. Rae zarumieniła się lekko i próbowała zignorować fakt, że właśnie całkowicie ją podniecił. Ale Harry o tym wiedział. Widział to w jej oczach, kiedy na niego patrzyła. – Mógłbyś powstrzymać się przed robieniem tego, gdy mamy towarzystwo?
- To rodzina!
- Muszę się z tym zgodzić – zaśmiała się Linda, zwyczajnie się drażniąc.
Godzinę później Linda zamknęła drzwi za parą, niosąc śpiącą Lily, by położyć ją do łóżka na czas drzemki. Harry śpiewał jej w ogrodzie chwilę przed tym jak zasnęła i było to coś, co sprawiło, że nagłe pożądanie Rae co do jego osoby wzrosło dziesięciokrotnie. Próbowała zignorować to, gdy wsiedli do samochodu, ale widziała, że celowo skanował ją wzrokiem od góry do dołu.
Odpalając auto i jadąc wzdłuż ulicy, po chwili zatrzymała się przed światłami sygnalizatora,  czekając aż zmieni się na zielone. Nie spodziewała się, że Harry gwałtownym ruchem pochyli się nad centralną konsolą jej auta i zaatakuje jej szyję bardzo agresywnym, przyspieszającym puls pocałunkiem, powodując, że zaparło jej dech w lekkim zaskoczeniu i przyjemności.
Mimo, że było ciemno, zajęło jej tylko chwilę, by zamrugać szybko i przebić się przez nagłą rozkosz, wywodzącą się z miejsca na jej szyi, które delikatnie przygryzał i odzyskać rozsądek. – Oi, nie w samochodzie!
- Rae – jęknął przy jej szyi, jego oddech był gorący. Sprawiło to, że widocznie zadrżała, a on rozciągnął usta w złośliwym uśmieszku. Mogła poczuć jak te osławione usta lokują się na jej skórze, przez co powoli wciągnęła powietrze. – Dlaczego nie w samochodzie! Uwielbiasz samochód!
- Ale nie, kiedy prowadzę!
- Ugh. – Oparł się o swoje siedzenie, wydymając wargi. Zerknęła na niego kątem oka i widząc jak grymasi, wierciła się. Dąsający się Harry był bardzo seksowny, a to jej teraz nie pomagało. – Więc jedź szybciej.
- Jeśli dobrze pamiętasz, ostatnim razem, kiedy chciałeś ‘być szybciej w domu’, dostałam mandat za prędkość.
- Jeśli ty dobrze pamiętasz, nie przejmowałaś się tym mandatem, gdy znalazłaś się pod prysznicem pięć minut później.
- Yeah, ale z pewnością miałam coś przeciwko rachunkowi za wodę.
- Zapłacisz za te komentarze, kiedy będziemy już w domu.
Rae uśmiechnęła się złośliwie. – Zobaczymy.




 *coś w rodzaju powiedzenia – ‘The first mouse gets killed in the trap leaving the cheese for the second mouse.’ (Pierwsza mysz zginęła w pułapce na myszy, zostawiając drugiej ser.)
♠ ♠ ♠
hej! :)
oh, Harreh, ty niewyżyty chłopcze! 
czy tylko ja, gdy wyobrażam sobie Harry'ego z Lily, to się po prostu rozpływam? <3 aw

wiemy, że rozdział powinien pojawić się wcześniej, ale niestety Kinka nie miała możliwości przetłumaczenia, nie było czasu, dlatego poprosiła mnie, żebym ja przetłumaczyła ten rozdział, żebyście nie musieli czekać jeszcze dłużej :) dwa kolejne będą tłumaczone przez Kinkę, żeby wyrównać naszą 'kolejkę' :D przepraszamy, że musieliście czekać :) 
pozdrawiam! x
@another_camille 

20 komentarzy = nowy rozdział 

23 komentarze:

  1. Boże , Harry jest taki słodki jeśli chodzi o dzieci . :D
    No i jest też trochę zboczony .. hahahaha
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry bawiacy się z dziecmi>>>>>>>>>>wszystko inne

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku racja harry zabawiajacy lily to takie slodkie ze az rzygam tecza nic nie szkodzi kazdy ma swoje zycie blog nie moze byc najwazniejszy czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Harry jest słodki przy Lilly <3
    Uwielbiam te momenty kiedy się z nią bawi :-) albo mi się wydaje albo jakiś wyjątkowo krótki ten rozdział.
    Z niecierpliwością czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu to jest takie świetne. Harry powalił mnie na łopatki był taki uroczy ;3 ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. swietny rozdzial, Harry i dzieci *.*
    czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww! Harry jaki slodziak <3 dziękujemy za rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział świetny jak zawsze zresztą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny. *-*
    Dzięki, za tłumaczenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Harry i lily <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, sądze że akcja się rozkręca, tak jak w poprzednim rozdziale przy ,,śnie" Harrego ;) Do nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham 💜 💛💜💖 To jest takie asdfghjkl *o*

    OdpowiedzUsuń
  13. Oni są tacy uroczy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Końcówka *o* If you know what mean xd <3

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział, aż chce się czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  16. słodki Harry i niewyżyty Harry w jednym rozdziale to dla mnie za wiele *-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej przeczytałam wszystko, oni są tacy ajagabama *__*
    Nie mogę się doczekać następnego! :)
    scream-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń